Początek spotkania na warszawskim Bemowie ułożył się na korzyść Sokoła. Ten, w pierwszej kwarcie był na trzypunktowym prowadzeniu (11:14). W kolejnej odsłonie przewaga stopniała do jednego punktu (28:29), a w przedostatniej zaledwie dwa punkty więcej mieli gospodarze, którzy sukcesywnie minimalizowali straty, a rywalizacja stała się jeszcze bardziej zacięta (48:46). Jednak w kluczowych momentach lepsza okazała się Legia, czwartą kwartą podcinając Sokołowi skrzydła, tym samym przechylając szalę zwycięstwa na swoją korzyść.
– Nie da się wygrać meczu, w którym oddajemy przeciwnikom 23 zbiórki w ataku. Po wielu tych zbiórkach padły punkty dla rywali, czasem nawet było to 2+1. Zawsze tłumaczymy zespołowi, że zbiórki w ataku, 2+1 bądź strata i akcja 1 na 0 nie tylko waży dwa punkty, czy 2+1. Waga takich akcji wpływa na morale drużyny i na tym na pewno będziemy musieli się skupić, żeby popracować, bo terminarz nam się tak ułożył, że mamy cztery mecze – już teraz trzy – na wyjeździe z rzędu – powiedział podczas pomeczowej konferencji prasowej trener Marek Łukomski.
Sokół w całym meczu zebrał 40 piłek i rozdał 12 asyst. Popełnił także 12 strat. Oddano 23 na 65 rzutów z gry (35,4 proc.), a z dystansu celnie przymierzono sześciokrotnie (33,3 proc.).
Jak te elementy wyglądały u rywala? 56 zbiórek, 16 asyst, 12 strat, 27 na 79 rzutów z gry (36,7 proc.) oraz 26,9 proc. w rzutach za 3, a celnych było 7 na 26.
– W ostatniej kwarcie straciliśmy aż 27 punktów. W takim meczu, w którym traci się 75 [punktów] to zdecydowanie za dużo. Zawiodła nas w pewnej części defensywa. Nie chcę powiedzieć, że zawodnicy Legii, na przykład Leslie nie zapracowali na swoje rzuty, bo zapracowali. Ale często to były błędy w obronie indywidualne naszego zespołu. Wiedzieliśmy o charakterystyce zawodników rywala, mieliśmy swoje założenia, a jednak czasem zdarzały się błędy, jak odejście od Lesliego w rogu boiska. Za dużo było takich rzeczy, które myślę, że jesteśmy w stanie wyeliminować poprzez dostosowania małych, drobnych rzeczy, które możemy pozmieniać i w kolejnym meczu takich błędów nie popełniać. Dziś też jakość zawodników Legii przeważyła w końcówce, ale my też musimy poprawić swoją grę, by dać sobie szansę na zwycięstwo – analizował szkoleniowiec.
– Fajnie było wrócić do Warszawy, gdzie mam wiele dobrych wspomnień i mam znajomych. Dobrze zaczęliśmy dzisiejszy mecz, jednak w drugiej połowie straciliśmy swój rytm, gorzej wyglądaliśmy w ofensywie. Próbowaliśmy grać tak jak wcześniej. Gdy nie idzie w ataku trzeba mocno pracować w obronie, natomiast Legia częściej zbierała piłkę w ataku, ponawiała akcje, miała więcej okazji na zdobywanie punktów – uzupełnił środkowy Adam Kemp.
Dla Sokoła była to jedenasta porażka w sezonie. Drużyna Marka Łukomskiego z pięcioma zwycięstwami zajmuje obecnie trzynaste miejsce w ligowej tabeli. Najbliższy mecz zostanie rozegrany w piątek 20 stycznia we Włocławku, z miejscowym Anwilem.
Legia Warszawa – Rawlplug Sokół Łańcut 75:61 (11:14, 17:15, 20:17, 27:15)
Legia: Travis Leslie 23, Geoffrey Groselle 14, Billy Garrett 11, Łukasz Koszarek 6, Janis Berzins 5, Grzegorz Kamiński 5, Grzegorz Kulka 5, Dariusz Wyka 2, Ray McCallum 2, Jakub Sadowski 2, Szymon Kołakowski 0, Benjamin Didier-Urbaniak 0
Trener: Wojciech Kamiński, as. Maciej Jamrozik, Marek Zapałowski
Rawlplug Sokół: Corey Sanders 16, Raynere Thornton 15, Adam Kemp 8, James Eads 7, Delano Spencer 6, Mateusz Szczypiński 5, Przemysław Wrona 2, Michał Kołodziej 2, Marcin Nowakowski 0, Filip Struski 0, Mateusz Bręk 0.
Trener: Marek Łukomski, as. Marcin Wit